piątek, 27 września 2013

Jak to jest z tymi Tildami...

Zauważyłam, że Tildy wywołują bardzo skrajne odczucia. 
Albo się je kocha, albo nienawidzi :-)
Przeczytałam ostatnio kilka niepochlebnych wypowiedzi na ich temat.  

Nie u mnie, ale tak ogólnie.

 ...że jak długo można je szyć, 
.. jak długo można je pokazywać, 
... to już nudne, 
...czy nie można już wymyślić czegoś innego..

Przyznam, że bardzo przejęłam się tymi opiniami.
 Pomyślałam - ok, będę szyła coś innego...
No i szyłam.
 Najpierw lale stojące, potem te bardziej "teatralne".
Na blogu się spodobały, cieszyły mnie pozytywne komentarze.
W realu - podobnie. 
Rodzina, znajomi, stali klienci - oglądali, dotykali, chwalili...
po czym zamawiali Tildy.

Bo te długonogie panienki coś w sobie mają ...

Na swoich skrzydłach przynoszą uśmiech i dawkę dobrej energii.
Skromne, niepozorne, nie pchają się nachalnie przed nasze oczy,
tylko przysiadają cichutko gdzieś w kąciku
napełniając ciepłem nasze domowe ognisko.
Nie trzeba o nie dbać, nie trzeba na nie patrzeć,
ale sama ich obecność sprawia, że jest nam jakoś lepiej...
aaa! I można im powierzyć najgłębsze tajemnice!
Nie mają usta, nie wypaplają ;-)

Więc cóż ...
 Chyba nadal będę wypychała te chude nogi, tuliła do siebie śmieszne ciałka
i całowała różowe policzki :-)

A tym, którym Tildy się jeszcze nie znudziły, przedstawiam uszyte w ostatnich tygodniach dziewczynki:

kuchenna kawowa:




kuchenna ziołowa:




weselne:





krawiecka:




i personalizowana:




Pozdrawiam cieplutko,
a przeciwniczki przepraszam :-)


niedziela, 22 września 2013

Spotkanie blogerek

Ostatni weekend był szalony :-)
Odwiedziły mnie blogerki!

Jestem dumna, że zechciały przyjechać z tak daleka.
Beatka musiała pokonać 140 km, Bea 170, a Agatka ponad 300!

Cały poprzedzający tydzień żyłam w stresie, zastanawiając się jak to będzie...
W końcu nigdy wcześniej nie widziałyśmy się w realu.

Ale było cudnie!
Od pierwszych chwil czułam się jak w grupie starych, dobrych znajomych :-)


Było wesoło, kreatywnie i owocnie!

Zabawa zaczęła się w piątek po południu.
Kroimy, kleimy, gadulimy... nagle patrzymy na zegarek... 7 rano.
Nie wiem, kiedy ta noc zleciała.
Położyłyśmy się tylko na 3 godziny, bo przecież szkoda czasu...
Kolejny dzień i kolejna noc - tym razem do 6 rano...
A nam ciągle było mało !!!!

Profesor Bea przeprowadziła warsztaty scrapbookingowe,
dzięki niej powstało wiele świetnych prac:

 




Oprócz tego malowałyśmy bobinki:


i bawiłyśmy się transferem



W niedzielę po południu trzeba się było rozstać,
a w nas było jeszcze tyle energii i chęci do działania!

Jeju, jak fajnie rozmawia się z ludźmi mającymi podobną pasję :-)

Zapytałam na przykład:
- Dziewczyny, macie takie coś,
że jak dotkniecie ładny papier lub tkaninę,
to robi się Wam tak ciepło na żołądku?
A one chórem: 
- ojej, dotykać nie musimy, jak patrzymy to już nam ciepło!

Mówię Wam, ani rodzina, ani żadna z moich tutejszych przyjaciółek tego nie rozumie :-)

Takie spotkania powinny odbywać się częściej.
Jestem tak naładowana pozytywną energią, że mnie rozpiera!
Oprócz wspaniałych wspomnień pozostały mi prezenty otrzymane od dziewczyn:






Ja przygotowałam na pamiątkę poduchy:





Grafikę kombinowałam sama, wyszukiwałam, układałam całą noc :-)
ale oczywiście nie obyłoby się bez pomocy kochanej Roksany,
która mi je wydrukowała.
Zresztą nie po raz pierwszy korzystałam z jej pomocy.

Coś Wam jeszcze napiszę.
Słyszałam, jak mnie dziewczyny obgadywały na balkonie :-)
" Myślałyśmy,  że jak Ela szyje takie drobiazgi, to jest taka spokojna, 
 zrównoważona, a to taki sowizdrzał!"
Nie wiem, czy to komplement, czy nie, no ale taka jestem :-)))

Pozdrawiam wszystkie blogerki i życzę takich spotkań !!!!!

wtorek, 10 września 2013

Mailegi


Moje kochane Mailegi...


Szybko szyłam i jeszcze szybciej ubierałam,
bo zobaczcie co się działo:


Pozdrawiam :-)

czwartek, 5 września 2013

Pasje :-)

Jedni kopią piłkę,
inni wspinają się na skałki.

Wszyscy mają pasje.
Mam i ja :-)







Buziaki dla wszystkich pasjonatów!!!

poniedziałek, 2 września 2013

Nieoczekiwany prezent i Gra w kolory


Zapukał do mnie listonosz.
Myślałam, że córa znów coś kupiła na Allegro, ale to było do mnie...
Otworzyłam i się poryczałam...
Taka niespodzianka! Takie hafty!

Jak można - ot tak - komuś sprezentować takie cuda?
Przecież to są tygodnie dłubaniny, godziny ślęczenia...
To są takie drobinki, takie maleństwa,
że ja je ledwo widzę, a co dopiero to stworzyć !!!!!!!!!!

Wszystkim pokazywałam!
Domownikom i sąsiadom na żywo, innym przez Skype lub maila.
Wszyscy się zachwycali.

Jednym z haftów jest "Maszyna do szycia"
wg projektu Ursuli Michael:


Druga praca to duży "Spring Quaker" wg projektu Rosewood Manor:




Te cudne prace wykonała i przysłała mi Kalliope,   
która wcześniej wylicytowała u mnie Śpiocha,
by wspomóc leczenie Szymka.

Gosiu, dziękuję Ci serdecznie za hojność, wielkie serce
i oczywiście za tak cudowny prezent,
który będzie dla mnie namacalną pamiątką całej akcji.
Dziękuję bardzo!

 
I jeszcze jedno :-)
Bardzo rzadko biorę udział w grach i wyzwaniach,
bo zwyczajnie nie mam na to czasu.
Tym razem się skusiłam.
Tak bardzo spodobały mi się prace Ewy
że postanowiłam skorzystać z jej zaproszenia i "Zagrać w kolory".

Tematyka - taka sama.

Miałam zamiar uszyć lalkę płci męskiej - marynarza,
ale pomyślałam tak...
Hmmm...
Pokoje w stylu marino mają raczej chłopcy...
Większość chłopców brzydzi się lalkami :-) nawet jeśli są one płci męskiej...
Więc co, zostanę z tą lalą, a po co mi ona...

Padło więc na królika.
Może kiedyś komuś się spodoba.





Dziwnym zbiegiem okoliczności w piątek na starociach ujrzałam tę żaglówkę :-)))))
Zapłaciłam za nią cale 5 zeta!
Była trochę zniszczona, więc ją wyszlifowałam, wymalowałam, postarzyłam...
i wygląda prawie tak samo jak wyglądała :-) 



Na koniec napiszę Wam, że nie tylko chłopcy mają alergię na lalki.
Kiedyś - dawno temu - przyjechała do mnie na wakacje siostrzenica.
Miała chyba 4 latka.
Na przywitanie kupiłam jej lalkę, modne były takie śmieszne, z minami.
Asia otworzyła paczkę, popatrzyła i wycedziła przez zęby:
"Nienawidzę lalek i ludzi, co mi lalki dają!"

Ciekawe, czy królik by się jej spodobał :-)
 

Ahoj!