środa, 27 lutego 2013

Pracowite dni

Za mną bardzo pracowite dni.
W zasadzie dni i noce.
Ale na blogu i tak nie zabłysnę,
bo w sumie nie stworzyłam niczego nowego.

Mimo to wpadam,
by pokazać, że żyję, szyję i myślę o Was :-)

Powstały trzy skrzaty:


które dołączyły do uszytego wcześniej Feliksa:


miały być różnej wielkości, więc są:


Kiedy je wysłałam, zrobiło mi się żal, 
że sama nie posiadam takowego...
I choć się zarzekałam, że już nigdy nie uszyję malucha, 
którego ucha nie mogę złapać w opuszki, 
zawzięłam się i uszyłam dla siebie małą gnidę...
Koleżanka nazwała go Przecinek :-)


Uszyłam też dwa Śpiochy:





Mam jeszcze za sobą młodzieżowego Anioła na 18-tkę,
miał być podobny do tego:


 ale na razie nie mogę pokazać, by nie zepsuć niespodzianki.
Napiszę tylko, że nie wiedziałam jaki kolor się spodoba
i przygotowałam do wyboru 4 komplety:


 Wyznam Wam, że trochę się wyeksploatowałam.
Od dwóch dni nie szyję w ogóle.
Nadrabiam zaległości filmowe
( Django, Operacja Argo, Poradnik pozytywnego myślenia, Lot, Drogówka).
na weekend wyjeżdżam z paczką nad morze,
 naładuję akumulatory i od poniedziałku wracam do maszyny.

Pozdrawiam Was cieplutko!!!!

wtorek, 19 lutego 2013

Pierwsza taka i zarazem ostatnia...

Słuchajcie :-)

Ja od dawna podziwiam patchworki.
Sama jednak nigdy  żadnego nie uszyłam;
- po pierwsze boję się dużych projektów (dużych gabarytowo), 
- po drugie nawet nie wiedziałam co mogłabym uszyć, 
bo w swoim otoczeniu nie lubię rzeczy kolorowych, pstrokatych,
no a w większości patchworki takie właśnie są.
Moja miłość polegała więc na przeglądaniu blogów i cieszeniu oka.

Aż trafiłam na coś, co zapragnęłam mieć :-)
I się zaczęło ;-)

Najpierw uszyłam torbę:


Między tkaninami ocieplina, całość ręcznie pikowana, żadna ściema!

Potem zrobiłam takie coś:


Grube, z ociepliną, pikowane, żadna ściema :-)

Potem przyszedł czas na patchworkową suknię...


Ależ się namęczyłam z tymi trójkątami :-)
No ale nie będę Was zanudzać szczegółami, obejrzyjcie całość:







Na początku pomyślałam sobie: 
- szyję Tildy ogrodowe, kuchenne,
to teraz wprowadzę do swojego repertuaru Tildy krawieckie, patchworkowe...
Nie wprowadzę!
Szyłam ją całe 3 dni!

 I tysiące buziaków  dla  Espe

                                        której - oczywiście za jej zgodą - podkradłam projekt :-)


czwartek, 14 lutego 2013

Wracam do gry!

Witam Was.......
Jakoś przygasłam ostatnio.
Nowy Rok zaczął się dla mnie nieciekawie.

Latanie po lekarzach, czekanie na wyniki badań, 
strach i nieprzespane noce skutecznie hamowały mój zapał.
Coś tam dłubałam, ale bardziej by uciec od złych myśli, niż dla przyjemności.

Przyznam się Wam, że nawet hafciarki nie naprawiałam z tego powodu, 
bo pomyślałam sobie, że jak mam umierać, to szkoda kasy na tę usługę.

Wczoraj odebrałam wyniki tomografu, 
lekarz powiedział, że jeszcze pożyję, więc trza się jakoś ogarnąć.
Najpierw wpadam do Was.

Chcę pokazać Tildę, którą koleżanka zamówiła dla swojej 20-letniej córki na urodziny.
Nie bardzo wiedziałam jak ją "ugryźć", bo nie chciałam, by była za poważna, ale też nie za dziecinna...

W efekcie powstała taka:




Wiecie co w tym Aniele jest wyjątkowe?
- ma naturalne włosy!!!!
Właśnie tej solenizantki. Obcięte po I Komunii Św.
Mam nadzieję, że moja lalka jest godna nosić ten warkocz :-)



Z przyjemnością wróciłam też do dawno nie szytego dziecięcego Aniołka:






Muszę jeszcze szybko przemycić kolejną pannę podkuchenną, chociaż na razie mam ich dość.



Ta miała być siedząca, więc zamiast ziół dałam jej do poczytania książeczkę.


Zrobiłam też notes:




Jeżeli chodzi o scrapbooking to nie mam własnych pomysłów i szukam inspiracji u Was.
Klejąc ten zapiśnik wzorowałam się na pracy, która Bea wykonała dla mojej córki:



Bardzo mi się podobają te Merlinki i idealnie pasuja do Darii pokoju,
ale ja do swojej pracy wydrukowałam zdjęcie właścicielki notesu ( niech żyje fejs!)

Ale jeżeli chodzi o ich autorkę, o Bea...
Czy widziałyście wykonnane przez nią wiedźmińskie notesy????????
W szoku jestem, jesli któraś z Was nie widziała to kliknijcie sobie TUTAJ.
Pozdrawiam Was cieplutko!

czwartek, 7 lutego 2013

Znowu nie o mnie... !

... ale muszę się pochwalić!

Pisałam Wam niedawno, 
że moja córka od września uczy się malarstwa. 
Szalona dziewczyna maluje w takim tempie, 
jakby chciała nadrobić stracony czas :-)

Ja nadal jestem w szoku i nie mogę w to uwierzyć,
spójrzcie, proszę, co ostatnio wymodziła: 






Zanim obejrzycie ostatni obraz
przeczytajcie, proszę,  jej osobisty komentarz do niego:
"Moja historia z Rosją zaczęła się 12 lat temu, 
kiedy to ujrzałam w Moskwie obrazu "Demona". 
W oryginale. 
Poznałam go wcześniej niż poznałam Puszkina/mandarynki na Sylwestra/grupę B2 i picie szampana na śniadanie. 
Od tego czasu co roku wracałam do stolicy, by na niego popatrzeć, bo nigdy w życiu już nie zobaczyłam (i nie zobaczę) tak pięknego i smutnego mężczyzny. 
Dziś na wielkim płótnie namalowałam go sama.
 I TYM SAMYM DOPISAŁAM SWOJĄ ROSYJSKĄ HISTORIĘ. 
Czas wracać na rodinu. 
Dla mnie osobiście, w moim małym szczęśliwym życiu, historia zatoczyła koło."
 
:-)

niedziela, 3 lutego 2013

ZNOWU TO SAMO...

... jakbym wykradała sobie zdjęcia z archiwum :-(

Elegancka dama, którą kiedyś szyłam do perfumerii we Włoszech,
teraz zasiądzie w moim ulubionym gabinecie kosmetycznym w moim mieście


 




Kolejne Tildy kuchenne;
powinnam chyba ogłosić konkurs "znajdź podobieństwa i różnice",
może wtedy byłoby ciekawiej 








Po serii Tild z chęcią wróciłam do kotów


i mojego kochanego Skrzata, który w nowym domu dostał imię Feliks :-)



Napiszę Wam jeszcze, że moja kosmetyczka spodziewa się dziecka.
Dawno nie spotkałam przyszłej matki tak świadomej,
 tak przepełnionej miłością i tęsknotą do swojego dzieciątka.
Tak się tym wzruszyłam, że po powrocie do domu zrobiłam
 PIERWSZĄ w moim życiu KARTKĘ!



Wspomagają mnie blogowe koleżanki.

Słodkie frywolitkowe kwiatuszki dla lal zrobiła mi Janeczka
natomiast te cudne scrapbookingowe otrzymałam od Bea.
Dziękuję, dziewczyny !!!!

Uffff.... skończyłam.
Pozdrawiam i do następnego !!!