poniedziałek, 31 grudnia 2012

NIECH RZECZYWISTOŚĆ PRZEROŚNIE MARZENIA !!!

Moi Kochani!

Z całego serca dziękuję za wszystkie życzenia Świąteczne,
za te wysyłane pocztą, za maile, za e-kartki i życzenia zawarte w komentarzach.

Spadły na mnie również niespodzianki - otrzymałam wspaniale prezenty,
którymi pochwalę się po Nowym roku.

Dziękuję za życzenia zdrowia, czuję się już lepiej,
ale tak całkiem to mi cholerstwo nie przeszło :-(

Noc Sylwestrową spędzam w domciu, przed telewizorem, 
chyba po raz pierwszy od 30 lat :-)

No i cóż...
Miałam tyle marzeń związanych z Nowym Rokiem,
ale już zapomniałam co chciałam,
bo po ostatnich przejściach życzę sobie tylko ZDROWIA !

A Wam...
Kochani!
 Za chwilę kalendarz zmieni datę...
Z tej okazji chciałabym Wam życzyć  wszystkiego co najlepsze,
zdrowia :-)
spełnienia marzeń - tych dużych i tych najskrytszych,
wspaniałych prac, nieustających inspiracji ...

Niech rzeczywistość przerośnie marzenia !!!

i proszę ... zostańcie ze mną!



piątek, 21 grudnia 2012

Wegetacja...

Moi kochani!
Przeglądam Wasze posty, czytam o przedświątecznej krzątaninie, bieganinie
i zazdroszczę...

U mnie wegetacja...

Już piąty dzień leżę zwinięta w kłębek i czekam na koniec mojego koszmaru :-(

Zespół jelita spastycznego. Chyba najgorsza odmiana.
Kto zna tę chorobę, ten wie, o czym mówię.
Atakuje mnie raz, dwa razy w roku, że też musiało cholerstwo przyjść właśnie teraz.
Ból, potworny ból. W brzuchu ogień, a krzyż i biodra - mam wrażenie, że zaraz mi się rozerwą.
Jest na to skuteczny lek, ale - niestety - zaczyna działać po 14 dniach przyjmowania.
Lekarze twierdzą, że najlepiej dla mnie byłoby te 14 dni przespać na psychotropach -
- ale ja już wolę sobie pocierpieć.

Dziś kolejną noc spędziłam w łazience.
Nie, nie mam żadnych sensacji - bo to tylko ból -
- ale tam mogę spokojnie siąść na podłodze, zwinąć się i popłakać, nie budząc innych.

Są chwile, kiedy myślę, że już tego bólu dłużej nie zniosę,
ale zniosę przecież :-)
Tramal nawet to łagodzi, ale jest za silny, więc staram się go unikać.
Oszukuję się nospą.

Owszem, są chwile, kiedy boli mniej - wtedy biegnę do maszyny i kończę prezenty dla najbliższych,
albo wykonuję usługi dla znajomych, którzy chyba telegram dostali, że zbliżają się święta.

Dobrze, że przed chorobą posprzątałam i ustroiłam mieszkanie.
Wygląda ślicznie, ale nawet nie chce mi się robić zdjęć.
Boję się tylko o Wigilię, bo zaprosiłam dużo gości i muszę przygotować Wieczerzę.

Ale dam radę - Matka Polka się nie poddaje :-)

Tak więc nadchodzące dni zapowiadają się u mnie nieciekawie,
ale Wam, moi Kochani, 
życzę zdrowych, spokojnych Świąt,
dużo ciepła i miłości!


wtorek, 18 grudnia 2012

Dziecięce Anioły

Witam...
Wpadłam na chwilkę, by przedstawić Wam dwie kolejne niuńki,
które wyściskane i wycałowane poszły w świat.
Tak przyglądam się tym fotografiom i tak sobie myślę:
szyte z tego samego wykroju, tak samo, 
a jakoś zawsze każda inna...
Jak dzieci :-)
... a może mi się tak wydaje.







Pozdrawiam cieplutko...

wtorek, 11 grudnia 2012

Dama

Miałam zaszczyt wykonać damę, 
która będzie ozdobą ekskluzywnej perfumerii we Włoszech.
Mam nadzieję, że przyniesie właścicielce szczęście :-)




niedziela, 9 grudnia 2012

Jeszcze jedna wesoła gromadka...

... dobrze, że mają ciepłe szaliki i rękawice,
bo niebawem wyjeżdżają z siostrzenicą do Szwajcarii.
Mam nadzieję, że będzie im tam dobrze :-)






Pozdrawiam niedzielnie!

wtorek, 4 grudnia 2012

Wesoła gromadka

Kiedy pisałam, że w następnym poście pokażę coś fajniejszego, 
nie miałam na myśli "ładniejszego" ( asekuruję się, gdyby ktoś poczuł się zawiedziony)
 Chodziło mi bardziej o to, że będzie to coś radosnego, pogodnego ... :-)

Poznajcie więc moją wesołą gromadkę :


Zakochałam się w tych skrzatach już dawno, 
kiedy to po raz pierwszy ujrzałam je na blogu http://harcovnice.blogspot.com/

Nie udało mi się nigdzie znaleźć wykroju, ale pokombinowałam i są :-)
( No, nie tak łatwo było - wiele prób kończyło się fiaskiem )



Skrzaty są duże, mają ponad 80 cm wysokości, więc szyło się je fajnie.
Zaczęły się schody, kiedy zabrałam się za maluszka :-)

Podczas szycia zanosiłam się od śmiechu, bo on jest taki malutki,
 że nie mogłam złapać opuszkami  jego ucha, a co dopiero je przyszyć :-)

Mało tego...

Kiedy tylko skończyłam go szyć i posadziłam przy maszynie - 
- od razu założył nogę na nogę, podparł się i zaczął rżnąć cwaniaka. 


Siadłam koło niego i mówię:
"Słuchaj, Ciebie wcale miało nie być. Powstałeś przez przypadek, ze ścinków,
 a zachowujesz się tak, jakbyś w tej pracowni był najważniejszy!" 
Spojrzał tylko na mnie i burknął pod nosem - "Chyba ty!" 

 Mówię Wam, jest on taki słodki... 
Spójrzcie:





Ile razy wchodziłam do pokoju, tyle razy buzia mi się śmiała na jego widok.
Ale niestety...
Po kilku dniach zawiązał szalik, złapał w rękę worek z życzeniami i tyle go widziałam...


Uszyłabym drugiego, gdyby nie te małe uszy :-)

Pozdrawiam cieplutko!

piątek, 30 listopada 2012

Świątecznie...

Witam Was cieplutko :-)
Wpadłam tylko na chwilkę, aby przypomnieć, że istnieję :-)
Całe dnie spędzam przy maszynie.
Wczoraj pobiłam rekord, szyłam (z maleńkimi przerwami na kromala) 19 godzin :-)

Chciałam spróbować świątecznych Tildowych szyjątek.
Sprawa niby prosta, gotowe wykroje, zero improwizacji, 
ale te szczególiki dały mi trochę w kość.
Ale fajnie się szyło :-)









Uszyłam też Aniołka na chrzest.  
Mam słabość do tych małych istotek, 
Każda nowo uszyta mnie dosłownie rozczula,
dotykam, głaszczę, mówię Jej czułe słówka...




Na dzisiaj tyle, wracam do pracy.
Za kilka dni pokażę Wam coś fajniejszego :-)

sobota, 24 listopada 2012

Jeszcze przedświątecznie...

Bardzo dziękuję za liczne komentarze pod ostatnim postem.
Cieszę się, że Pan Oficer tak Wam się spodobał :-)

Miałam ogromną ochotę na świąteczne szyjątka,
ale znowu wyskoczyło coś innego.. 

Dostałam zamówienie na dwie kuchenne Tildy.
Najpierw uszyłam moją, tradycyjną, 
ale kiedy zabrałam się za drugą, miałam  dość.
Jak ja nie lubię monotonii...
Poszperałam więc po necie i znów dokonałam plagiatu -
- wykradłam sukienkę z bogu  http://marlenesanglar.blogspot.com/
Oto ona:




Moją już znacie:


Wiem, że niektóre moje koleżanki nie lubią Tild,
więc aby nie porzuciły mojego bloga, szybciutko pokazuję Anioła - Opiekuna małego Kaya.
Tym razem połączyłam biel z popielą:





Teraz już naprawdę zaczynam myśleć o Świętach...
Przesyłam buziaczki !!!

wtorek, 20 listopada 2012

Oficer Marynarki Wojennej :-)

Lubię wyzwania, ale się ich boję :-)
Lubię, bo jestem ciekawa, czy podołam;
ale zawsze mam pietra, czy nie dam plamy...
Tak było i tym razem. 
O ile uszycie Mamuni i dzieciątek było dobrą zabawą, 
o tyle Tatuś - Oficer Marynarki Wojennej - przyprawił mnie o zawrót głowy.
Ale chyba się udało.
Bo - jak to mówią - grunt, to dobrze skrojona marynarka :-)